Feministyczna Akcja Letnia 2010 już za nami!
Na dobry początek… zjazd do Kaczego Bagna uczestniczki się zjeżdżały, samochodami, pociągami, autobusami, piechotą przybywały do Kaczego Bagna, gdzie trafiały wprost w ręce osób zajmujących się recepcją. Trzeba było podpisać listę, pobrać różową kartkę z różnymi NAPRAWDĘ WAŻNYMI INFORMACJAMI, oraz udać się z przewodniczką na oprowadzanie po włościach.
Pierwsze dwa dni poświęciłyśmy na spotkania organizacyjno-integracyjne, w bardziej lub mniej sformalizowanej formie. Opowiadałyśmy o idei obozu, o Ulicy Siostrzanej, o zajęciach planowanych (i nieplanowanych), o tym, co będzie się działo przez kolejne dwa tygodnie. Zapisywałyśmy się na dyżury kuchenne, łazienkowe, sprzątalnicze, a także rezerwowałyśmy sobie miejsce na „swój kwadrans” w łazience.
A w poniedziałek zaczęły się zajęcia…
Tradycyjnie w ramach programu można było znaleźć coś dla umysłu, dla ducha i dla ciała. W ciągu kolejnych dni wszystkie uczestniczki miały możliwość wzięcia udziału w różnego typu zajęciach – warsztatach związanych z tematyką antydyskryminacyjną, genderową (czyli związaną z płcią społeczno-kulturową), podczas których zajmowałyśmy się przeciwdziałaniem uprzedzeniom i dyskryminacji, rolami społecznymi przypisywanymi kobietom i mężczyznom, rozmawiałyśmy także o gwarancjach prawnych równości w Polsce i Unii Europejskiej.
Dla tych z nas, które miały ochotę wzmocnić siebie, swoje umiejętności i kompetencje, dobrą propozycją były warsztaty „WenDo – samoobrona i asertywność dla kobiet” (w trakcie których tradycyjnie w drzazgi poszło kilkanaście sosnowych desek) oraz „Warsztaty z debaty”, służące nabieraniu większej pewności siebie w dyskusjach z różnymi adwersarzami, szczególnie z przeciwni(cz)kami feminizmu i równości (na specjalne życzenie uczestniczek te warsztaty zostały zorganizowane dwukrotnie). Niektóre z nas wejrzały w siebie i swoje zasoby w czasie zajęć „Mój talent, moje życie”.
Były warsztaty refleksyjne, jak „Odzyskiwan(i)e, czyli o historii kobiet”, w trakcie których mogłyśmy przejrzeć się losom naszych przodkiń, zarówno prywatnych, jak i tych mentalnych, w przeszłości działających na rzecz praw kobiet. A także warsztaty poświęcone Sylvii Plath, jej życiu twórczości.
Miałyśmy okazję do dyskusji i dzielenia się wiedzą i opiniami dotyczącymi feminizmu, sytuacji rabinek lesbijek, seksualności kobiet, w odniesieniu do słowa „cipka”, monogamii i jej braku.
Część z nas wzięła udział w warsztatach drag-kinowych, gdzie miała możliwość skupienia się na własnym ciele, sprawdzenia, jak to jest wyjść poza swoją rolę płciową.
A dla ciała? Joga, Roz(ruch) rozwijający, masaż klasyczny, Living Dance Form, a także zajęcia manualne – „Gliniada„, czyli formowanie z gliny kształtów przeróżnych (na kole) czy częsciowo „Dni cipki na wakacjach„, gdzie malowałyśmy gipsowe cipki, a torby i koszulki uzupełniałyśmy o napis „Mam cipkę”.
Tradycyjnie już (bo 2. raz z rzędu) odbył się także wyjazd do Teatru Węgajty, tym razem na przedstawienie „Annuszka znów rozlała olej! Magiczne Varietes” – uczestniczki wróciły bardzo poruszone. Kilkanaście osób wzięło udział także w grze miejskiej, zorganizowanej przez jedną z nas na terenie Nowego Miasta Lubawskiego. Kilkanaście było nad jeziorem i w jeziorze, które niestety w tym roku zakwitło, ku rozpaczy fanek pływania. Grałyśmy też w japońską grę logiczną GO. Wieczorami można było obejrzeć filmy związane z tematyką kobiecą, feministyczną oraz prawami człowieka. Co 2-3 dni spotykałyśmy się także na spotkaniu plenarnym, w czasie którego omawiałyśmy bieżące kwestie, dzieliłyśmy się wrażeniami, dyscyplinowałyśmy do sortowania śmieci oraz sprzątania werandy .
Oczywiście oprócz zajęć zorganizowanych i zaplanowanych odbywało się mnóstwo towarzyskich spotkań w mniejszym i większym gronie – wieczorne śpiewy i tańce, siatkówka, picie kawy mrożonej, badminton, wycieczki po kalosze (1. tydzień obozu), tudzież obuwie sportowe (2. tydzień obozu).
Zwieńczeniem obozu była wielka impreza, podczas której odbyło się wręczenie nagród i wyróżnień różnych, występy drag-kingowe oraz szaleństwo do białego rana, tańce i hulanki.
Nie można pominąć faktu, że piosenką przewodnią tegorocznego obozu stało się wiekopomne dzieło Alicji Majewskiej „Jeszcze się tam żagiel bieli” – do którego jedna z sióstr zaproponowała (a kilkadziesiąt z aplauzem i zaangażowaniem przyjęło) niezwykłą choreografię… ale trzeba pojechać na obóz w przyszłym roku, żeby ją zobaczyć
W Feministycznej Akcji Letniej wzięło udział 70 kobiet (przyjaciółki, partnerki, matki, córki, siostry) i 15 dzieci (ponownie w dwóch grupach wiekowych). Dzieci towarzyszyły nam dzielnie, dokazywały, dyskutowały, i sporo czasu spędzały ze swoimi opiekunkami (pokochanymi przez dzieci oraz towarzyski obozowe ) – wygląda na to, że dobrze się bawiły.
Niestety przez pierwszą część obozu towarzyszył nam deszcz, który powodował, że sale zajęciowe okresowo zmieniały się w wielkie suszarnie, pełne mokrych przedmiotów, od skarpetek po namioty.
Ale oprócz tego pyszne jedzenie, przyjemne sanitariaty, sale szkoleniowe (czekamy na trzecią), fantastyczna jadalnia na świeżym powietrzu – na szczęście dla nas zadaszona i oświetlona.
Rozstanie było dla wielu z nas trudne, chociaż zmęczenie – informacjami, przestrzenią, dużą liczbą osób – też występowało. Ale, jak wynika z ewaluacji obozu (tej formalnej oraz zupełnie nieoficjalnej), znakomita większość z nas wyjechała z obozu bardzo zadowolona – poniżej kilka dowodów , losowo wybranych z ankiet (bez manipulacji).
A zatem… spotykamy się za rok w Kaczym Bagnie! Wróćcie same, zaproście kobiety, których jeszcze z nami nie było, możecie też wziąć udział w przygotowaniach, do czego serdecznie zapraszamy!
Zobacz zaproszenie na FALę 2010
Relacje uczestniczek:
Wyjeżdżam z poczuciem, że byłam na obozie jedynym w swoim rodzaju, towarzyszyły mi pozytywne emocje. Energia kobiet sprawiła, że nabrałam mocy. Ponieważ byłam 1 raz, nie od razu niestety poczułam klimat, ale! Świadczy to tylko o tym, że FALować należy więcej niż RAZ
Jestem bardzo zadowolona, wyjeżdżam z poczucie wspólnoty i wsparcia, z nową wiedzą oraz inspiracją, że da się zrobić taką świetną rzecz „własnymi siłami”, bez komercji, poprzez motywację i umiejętności osób organizujących i uczestniczących. Przestrzeń wolności od seksizmu, homofobii, zewnętrznie narzucanych wzorców. Dużo inspirujących osób.
Obóz mnie wzmocnił, nabrałam pewności siebie i liczę, że ten stan utrzyma się w świecie pozaobozowym.
Wyjeżdżam z zaufaniem do siebie i wyjeżdżam z doświadczeniem ciała, oddechu i głosu (Wendo), z doświadczeniem wspólnoty, przełamywania strachu, bycia z innymi kobietami (herstoria) (…)
Wyjeżdżam z przekonaniem, że chcę wrócić w przyszłym roku. Z poczuciem, że wreszcie zrobiłam coś dla siebie. Mądrzejsza i silniejsza wewnętrznie, wypoczęta, z naładowanymi bateriami. Cudowne osoby, przepiękne miejsce, no i doskonałe jedzenie. Było wspaniale! Wielkie dzięki!
Jestem bardzo zadowolona z udziału w obozie. Już samo funkcjonowanie w takiej społecznościowej inicjatywie jest niezapomnianym, unikalnym dla mnie przeżyciem. (…)
Z koleżankami nowymi i obietnicami wielu spotkań.
Wydaje mi się, że z dawką siły – ale to się okaże… Mam wiele do zrobienia w moim osobistym życiu i nie ocenię wartości wiedzy stąd – dopóki tego wszystkiego nie zrobię.
Jestem bardzo zadowolona. Wyjeżdżam z energią, naładowanym akumulatorami, wzrostem poczucia wartości, nowymi znajomościami.
Jestem zadowolona, chociaż przestrzeń sprzyjała grupowemu myśleniu – miałam poczucie odwracania stereotypów i schematów, a nie do końca chyba o to chodzi. Wyjeżdżam więc bogatsza o doświadczenia, dopiero pod koniec obozu poczułam, że to też moje miejsce z tych powodów co wyżej.
Jestem zadowolona. Mam poczucie, że była to bezpieczna, sprzyjająca czasoprzestrzeń, w której miałam możliwość poukładać sobie/ w sobie zdarzenia z ostatniego roku i przygotować się na następny. Mam poczucie, jak zawsze po FALI, że uczestniczyłam w czymś wyjątkowym i że to coś mam w sobie stale, że dodaje mi sił. DZIĘKUJĘ!
Jestem zadowolona choć i zmęczona niepomiernie. Energii we mnie mnóstwo: raz, że dwutygodniowe funkcjonowanie pośród kobiet powoduje nawał nowych sytuacji i przemyśleń, a dwa, że bycie niejako „obok”, przyglądanie się wnioski i oceny, których pełna głowa…krótko: widzę plusy i minusy wszelkich kwestii feministycznych, widzę słomiany zapał i banalne przekłamania w oczach uczestniczek, widzę bardzo dużo i to jest cenne. I to zabieram, bez wątpienia.
Wiem więcej o feminizmie jego założeniach, jestem bardziej świadoma sytuacji grup mniejszościowych w Polsce, czuje się silniejsza, bardziej niezależna.
Jestem bardzo zadowolona z udziału w obozie. Zweryfikowałam wiele z moich przemyśleń, umocniłam się w niektórych z nich. Organizacja obozu (a właściwie Organizatorki) była znakomita, profesjonalna, domknięta na ostatni guzik. Czapki z głów:) Pomysł: całoroczna FALa:)
Jestem bardzo zadowolona. Dużo się nauczyłam, dużo przemyślałam. Miałam bardzo zaktywowany mózg, więc się też zmęczyłam:) ale w pozytywnym znaczeniu. Poznałam inspirujące/bliskie mi osoby.
Zadowolona to mało powiedziane, wróciłam tydzień temu i nadal tęsknie za atmosferą, ludźmi i miejscem Odnalezienie się w rzeczywistości „popowrotowej” jest niezwykle ciężkie (…)
Jestem bardzo zadowolona z udziału w obozie. Mam teraz ogromną potrzebę powrotu do dawnego sposobu życia – intensywnych działań z kobietami i na rzecz kobiet. Bardzo ważny był dla mnie kontakt z wszystkimi mądrymi osobami, rozmowy prawie do świtu i wzmocnienie, które zabrałam ze sobą.
Jestem bardzo zadowolona z udziału w obozie, choć była to dla mnie na swój sposób trudna sytuacja. Poznałam wiele osób z którymi mam nadzieje pozostać w jakiej formie kontaktu / współpracy. Nabrałam chęci, motywacji i energii do własnych działań. (…) PS: tego się nie spodziewałam, ale wyjechałam bardzo roztańczona.